Bez najmniejszego problemu pokonaliśmy dziś ŁKS Łódź 4:0. W pierwszej jedenastce znalazło się miejsce dla rezerwowych wcześniej Pietronia oraz Trytki. Jak się okazało było to świetne posunięcie trenera Michniewicza. Można powiedzieć, że sprawdziło się dzisiejszego wieczoru stare, piłkarskie powiedzenie: „gra się tak, na ile pozwala przeciwnik”. ŁKS praktycznie nie istniał, bardzo rzadko stanowił zagrożenie dla bramki Norberta Witkowskiego. Inna sprawa, że Arka też jakoś specjalnie nie zachwyciła. Od pierwszych minut próbowali atakować żółto-niebiescy, nic jednak z tego dobrego nie wychodziło. Piłka dochodziła do okolic pola karnego gości, gdzie była skutecznie wybijana. Pierwsze 15 minut to jeden wielki chaos z obu stron. Po kwadransie Arkowcy wzięli się jednak do gry. Sygnał do ataku dał strzał Zakrzewskiego, a tylko niesamowity refleks Wyparły i wybicie piłki z linii bramkowej pozwoliło łodzianom utrzymać jeszcze przez moment wynik remisowy. W 26 minucie było już jednak 1:0. Na strzał praktycznie z zerowego konta zdecydował się Pietroń i ku radości blisko 7 tyś publiczności skierował piłkę do bramki. Z minuty na minutę przewaga Arki rosła, aktywny był Wachowicz, ale za każdym razem na posterunku znajdował się Wyparło. Tego wieczoru Wachu był ciężki do upilnowania. Na pomeczowej konferencji jeden z dziennikarzy porównał go nawet do torpedy. Po zmianie stron obraz z początku uległ zmianie. Ku zdziwieniu wszystkich ŁKS ruszył do przodu, przez moment prowadzenie i zwycięstwo Arki w tym meczu stanęło pod dużym znakiem zapytania. Nasi piłkarze szybko rozwiali jednak nasze wątpliwości. 50 minuta meczu, z rzutu rożnego dośrodkowuje Pietroń, jeszcze Wachowicz przedłuża główką, a z najbliższej odległości niepilnowany Trytko podwyższa na 2:0. Przemek tą bramką jak i zaangażowaniem w całym meczu odwdzięczył się trenerowi za występ od pierwszego gwizdka. Swojej szansy w dalszym ciągu szukał najlepszy strzelec jak na razie Arki – Zbyszek Zakrzewski, ale piłka jak na złość nie chciała dziś przekroczyć po jego strzale linii bramkowej. W 73 minucie natomiast zadziwił wszystkich Bartek Ława. Popularny ‘Ławka’ pociągnął samotnie piłkę ze środka boiska i z około 30 metrów lewą nogą podwyższył prowadzenie dla miejscowych. Kropkę nad i postawił w tym meczu wprowadzony w 85 minucie Nawrocik. Prawą stroną szarżował Zaki, jego mocny strzał zdołał sparować jeszcze bramkarz przyjezdnych, ale przy technicznym i precyzyjnym strzale Damiana był już bez szans. 4:0 to najmniejszy wymiar kary, jaki mógł spotkać w Gdyni dziś ŁKS. Teraz przed nami dwa szalenie ciężkie mecze w ekstraklasie, pierw wyjazd do Krakowa na Wisłę, a potem derby na własnym terenie z Lechią. Nie zapomnijmy także o środowym meczu Pucharu Polski z Odrą Wodzisław. Przegrywający przecież żegna się z tymi rozgrywkami.. Arka Gdynia - ŁKS Łódź 4:0 (1:0) 1:0 Marcin Pietroń 27 min. 2:0 Przemysław Trytko 50 min. 3:0 Bartosz Ława 73 min. 4:0 Damian Nawrocik 90+2 min. Żółte kartki: Łabędzki (Arka), Ognjanović, Kašćelan, Mowlik (ŁKS) Sędzia: Paweł Gil (Lublin) Widzów: 7.000 Arka: Norbert Witkowski, Tomasz Sokołowski, Dariusz Żuraw, Michał Łabędzki, Michał Płotka, Przemysław Trytko (82, Grzegorz Niciński), Dariusz Ulanowski, Bartosz Ława (85, Damian Nawrocik), Marcin Pietroń (76, Marcin Budziński) Zbigniew Zakrzewski, Marcin Wachowicz ŁKS: Bogusław Wyparło, Dejan Ognjanović (53, Adrian Woźniczka), Mariusz Mowlik, Marcin Adamski, Adam Marciniak, Jakub Biskup, Zdzisław Leszczyński (46, Labinot Haliti), Mladen Kašćelan, Gábor Vayer (75, Adam Czerkas), Rafał Kujawa, Dawid Jarka Arka Gdynia - ŁKS Łódz 4:0 Źródło: własne