Niestety obawy co do liczby się potwierdziły, więc zmuszeni byliśmy odwołać zorganizowany wyjazd oraz pozostawić ludziom „wolną rękę” w dotarciu na stadion w Wodzisławiu. Nie przeszkodziło to jednak niektórym w wybraniu się w tą daleką podróż.
Jedni zdecydowali się na „zaliczenie” przy okazji meczu Polonii w Bytomiu, dlatego wyruszyli już dzień wcześniej. Inni, jadąc tylko na mecz Arki, postanowili wybrać się w podróż do Ostravy, gdzie można było odpocząć i zaopatrzyć się w różne smakołyki. Jako, że pociągi do Wodzisławia w sobotę mają ogromne kłopoty z dojazdem, „grupa bytomska” musiała jechać PKS-em, zaś „grupa czeska” pociągiem, lecz niejednym. Najciekawsza przesiadka to zdecydowanie ta w przygranicznych Chałupkach, gdzie czekać trzeba było prawie trzy godziny. Na szczęście Słońce, wysoka temperatura, ławki na trybunach miejscowego LKS-u oraz czeskie piwo uraczyły nas stosownie i czas płynął dość szybko.


W Wodzisławiu obie grupy dzieliło 20 minut na korzyść PKS-u. Mieli oni zatem czas na zwiedzanie miasta oraz trafienie pod stadion, co jak się okazało było dla nich sporym wyzwaniem. Na szczęście wszyscy trafili, choć na początku nieliczni wylądowali pod wejściem dla miejscowych. Wchodzenie na stadion zakończyło się w 10 minucie, ale jakoś to przeboleliśmy. Dojechały do nas jeszcze dwa auta, jedno z Cracovii, drugie w połączonych siłach Polonii oraz FC Hel. Szkoda, że ochrona nie pozwoliła na wejście właśnie dwóm osobom z półwyspu, gdyż nie mieli oni dowodów osobistych. Pięć osób zatem wróciło do Bytomia, a na sektorze pozostało 21 kibiców, liczących na dobre spotkanie naszej Arki.


Pseudo-gospodarzy na trybunach dość mało. Tylko trybuna kryta i to nie wypełniona. Ich doping słaby, raz nas zbluzgali, raz ktoś krzyknął „Lechia Gdańsk”, generalnie Piast to leszcze. Na stadionie usłyszeć można było głosy krzyczących piłkarzy. I my postanowiliśmy czasem coś krzyknąć, a echo jakie powstawało dodawało nam siły do śpiewu. Faktem jest, że tylko czasem próbowaliśmy dopingować, ale jak już to robiliśmy to niewiele ponad 20 osób potrafiło stworzyć nienajgorszą atmosferę.


Gra piłkarzy podobno słaba, choć wielkim plusem były dość szczęśliwie strzelone dwie bramki młodych zawodników – Wilczka i Budzika. Szczególnie ta pierwsza zasługuje na miano gola kolejki. Polecam powtórki.


Pod koniec meczu "popisała się" za to ochrona. Gdy poinformowano ich, że w przeciągu następnych 10 minut wychodzimy ze względu na pociąg wszystko było ok. Jak chcieliśmy wyjść, nagle coś im przestało się podobać i musieliśmy czekać na zgodę, zapewne największego wąsa. Przynajmniej mogliśmy poczekać do końca meczu, bo na pociąg już zdążyć nie było szans. W końcówce padła dla nas bramka i zrekompensowałoby to nam całe kolejne 1,5 h czekania. Sędzia mecz zakończył, piłkarze podeszli pod płot (dzięki Przemek i Bledza) i porozmawialiśmy chwilę o tym co się na boisku wydarzyło oraz o tym co przed nami, czyli o derbach. Umotywowani są chyba wystarczająco.


Gdy otwarto bramy okazało się, że jest szansa na przytrzymanie pociągu, dlatego warto było się pospieszyć. Część czarterem pod dworzec, inni idąc. Na szczęście pociąg był opóźniony, więc udało się na niego zdążyć. Przed nami długi powrót. Dziękuję w tym miejscu Stowarzyszeniu Kibiców Odry, które dało nam wodę i prowiant na drogę. W pociągu osobowym do Katowic nagle zdawało się jakbyśmy byli liczeni przez mijającą nas grupkę czterech osób. Trzeba było zatem się upewnić jakie były ich zamiary i poprosiliśmy o dowody osobiste. Bardzo mi przykro z powodu jednej sprawdzanej osoby, bo chyba nie wytrzymała napięcia i coś zaczęło mocno śmierdzieć… Wszyscy okazali się być jedynie fanami polskiej siatkówki i sportów motorowych.
W Katowicach podzieliliśmy się, a do Gdyni wracało nas tylko 8 osób. Szybkie zakupy, jakieś piwko na mieście i mogliśmy udać się w końcową podróż. Na szczęście wolnych miejsc w pociągu było sporo i mogliśmy wygodnie jechać aż do samej Gdyni. Dziękuję Polonii za napoje i coś do zjedzenia.


Dziękuję wszystkim zgodom obecnym na tym meczu, czyli Cracovii (4 os.) i bytomskiej Polonii (7 os.). Pozdrawiam wszystkich obecnych na tym meczu Arkowców, których było aż 15! Nie będę narzekał na naszą liczbę, bo czasem fajnie pojechać na taki klimatyczny wyjazd, podczas którego wszystko jest możliwe. Niech żałują ci co nie byli, bo naprawdę było warto. Arka Gdynia!