JW - W sobotę gracie w Gdyni z Polonią Bytom. Mówiąc prosto - musicie wygrać. CM - My na każdy mecz wychodzimy z takim postanowieniem. Z Polonią nie będzie więc inaczej. Przecież musimy przerwać tę fatalną serię porażek. Dobrze byłoby strzelić szybko bramkę, bo wówczas będzie się nam łatwiej grało. Żarło, żarło i zdechło. Tak, w mało wyszukany sposób, można określić aktualną sytuację drużyny w lidze. Po serii trzech z rzędu porażek Arka steruje w tabeli w niewłaściwym kierunku. Dlaczego? - Wygrywaliśmy i było fajnie, wszyscy się cieszyli. Niestety, zaczęły się kłopoty kadrowe. Wypadł ze składu Krzysiek Przytuła, leczył się Zbyszek Zakrzewski, a do tego przyszło nam grać z trudnymi rywalami. Porażki są oczywiście wpisane w reguły sportowej rywalizacji, ale mnie bardziej interesuje poziom gry. Tymczasem nasz najsłabszy występ w tym sezonie przypadł na najbardziej prestiżowy mecz z Lechią. Na szczęście ostatnio we Wrocławiu, chociaż znowu przegraliśmy, widać już było poprawę stylu, zaangażowanie, determinację. Mam nadzieję, że tę obniżkę formy mamy już za sobą. W meczu ze Śląskiem trzy błędy w jednej akcji, po której gospodarze zdobyli bramkę, zrobił Michał Płotka. Po pierwsze złamał linię w obronie, zaatakował w strefie środkowej boiska, w zasadzie przeszkadzając Przytule, a rywal zabrał im piłkę i zagrał na lewą stronę, gdzie Sebastian Mila niczym aleją Grunwaldzką popędził na bramkę i zdobył gola. Ale zabrakło tam właśnie Płotki, który powinien stanąć na jego drodze. - Zbitka spotkań ligowych, kadra, choroba, kontuzja. Michał ma po prostu pecha. To naprawdę utalentowany zawodnik, tylko musi mieć trochę czasu. Z jednej strony, aby dojść do pełnej sprawności fizycznej, a z drugiej, aby dostosować się do wymogów ekstraklasy i nowej pozycji, bo przecież gra na lewej obronie, a nominalnie jest stoperem. Popełnia więc błędy, czasami kosztowne dla drużyny, ale to nie on jest winien naszych porażek. Tu wina rozkłada się równo na całą drużynę i trenera. Tymczasem trener Michniewicz musi się jeszcze borykać z prawdziwą plagą kontuzji w zespole. - To jest poważny problem. Kilku zawodników ma przewlekłe kontuzje, które leczą od miesięcy, zanim ja pojawiłem się w Arce. Paweł Weinar, Krzysztof Sobieraj, Tomasz Mazurkiewicz czy Olgierd Moskalewicz, który wrócił w ubiegłym tygodniu do Gdyni, próbował trenować, ale znowu pojechał do Szczecina się leczyć. Pozostali, jak chociażby okresowo Zbigniew Zakrzewski, Bartosz Karwan czy teraz Dariusz Żuraw, doznali urazów wynikających z walki na boisku, mechanicznych, których leczenie trwa krócej, ale przecież też wybija z rytmu treningowego i przeszkadza w normalnej grze na wysokim poziomie. Teoretycznie ma Pan szeroką kadrę klubową, którą jednak sam Pan zmniejszył, odsyłając kilku piłkarzy do zespołu Młodej Ekstraklasy. - Znowu mamy o tym mówić? Teraz został tam jeszcze kontuzjowany Mazurkiewicz, Piotr Bazler i Marek Baster. Marcin Chmiest, który w ciągu kilku dni strzelił cztery bramki, Łukasz Kowalski, Przemysław Trytko i Krzysztof Bułka trenują z powrotem z pierwszym zespołem. To był taki sygnał dla piłkarzy, że nawet jak jesteś rezerwowy, to masz tak trenować, żebym ja widział, że jesteś realną konkurencją i zagrożeniem dla tego, który gra na twojej pozycji w lidze. Bo tylko tacy piłkarze są potrzebni w klubowej kadrze. W sobotę gracie w Gdyni z Polonią Bytom. Mówiąc wrost - musicie wygrać. - My na każdy mecz wychodzimy z takim postanowieniem. Z Polonią nie będzie więc inaczej. Przecież musimy przerwać tę fatalną serię porażek. Dobrze byłoby strzelić szybko bramkę, bo wówczas będzie się nam łatwiej grało. Źródło Dziennik Bałtycki Rozmawiał Janusz Woźniak