„ Obojętność moralna to choroba bardzo kulturalnych ludzi” - Henri Frederic Amiel. Arka to taki klub, którego cisza „nie lubi”. Media powinny wystawić naszemu kochanemu MZKS-owi pomnik. Arka daje im sposobność zarabiania na wierszówce. Tym razem uwielbiany niegdyś przez większość (przyznajmy to szczerze) Wojciech Stawowy wypowiedział wojnę klubowi.
Były „zbawiciel” zespołu twierdzi, że Arka kłamie; zarząd oskarża Stawowego o – delikatnie rzecz ujmując- rozmijanie się z prawdą.Zresztą sami, drodzy Śledzie, wiecie jak to wszystko wygląda, więc w szczegóły zagłębiać się nie będę.Nie mam zamiaru też opowiadać się za którąkolwiek ze stron konfliktu. Bo jedyną ważną stroną we wszystkich sporach jest dla mnie Arka. Ale nie jako podmiot prawny (czy jak to się mądrze określa), ale jako społeczność, historia, tradycja, emocje.
Ta sytuacja jednak, podobnie jak wiele wcześniejszych, pokazuje jedno. Piękne słowa, rozpływanie się w zachwycie nad Arką, zapewnienia o swojej lojalności- wszystko to tylko czcze gadanie osób, które przychodzą tu do pracy, po kasę, dla dobrego CV itd. , itp. Po raz kolejny przekonujemy się, jak ważny jest dystans do osób składających wspaniałe, jakże wzruszające deklaracje. Znów mamy okazję utwierdzić się w przekonaniu, że hymny wielbiące postaci związane (zazwyczaj chwilowo) z Arką, są czasami po prostu nadużywane. Podobnie jak koszulki za nadrukami typu „.... ( wstawcie co chcecie)- jesteśmy z Tobą”. Tak naprawdę, to mało kto na takie wyrazy uwielbienia zasługuje.
Zauważcie, że zazwyczaj ci prawdziwi bohaterowie Arki, czynem, a nie słowem udowadniają swoje przywiązanie do żółto-niebieskiej rodziny. Wiadomo... Mały Rycerz...Eeee, tzn. Uli. Chyba się nie obrazi za takie określenie. Takich naszych Arkowców jest jeszcze wielu, ale sami wiecie, sami potraficie ich znaleźć, także wśród Was samych. Nie potrzebujecie do tego mojej pomocy. Tylko, ze czasami my wszyscy gdzieś zbłądzimy i znajdujemy sobie herosów tam ,gdzie ich nie ma.
Czasami nawet staram się zrozumieć tych ludzi, dla których Arka to jedynie przedsiębiorstwo, które ma przynosić dochody, funkcjonować według ściśle określonych reguł ekonomii. To logiczne. Ale klub sportowy to dosyć specyficzne przedsiębiorstwo. Tę specyfikę nadaje mu to coś, co jest ukryte pod „kołdrą” ekonomicznego bełkotu ( przepraszam wszystkich ekonomistów). To jest to, co My-kibice- mamy w sercu, w pamięci. Dla jednych to „ Górka”, dla drugich zdobycie Pucharu Polski, dla innych jeszcze coś. Ten haczyk, który sprawia, że Arka to nie jest zwykły biznes, to nasza radość i smutek, uniesienie i ból, śmiech i płacz...
Nawet nie żądam, żeby to ktoś poza nami, niektórymi piłkarzami, działaczami rozumiał. My to rozumiemy i wierzmy w Arkę. W Arkę, ale nie wierzmy bezkrytycznie tym wszystkim oratorom.
„ Wiara jest miłością do tego, co niewidoczne; ufnością w to, co niemożliwe i nieprawdopodobne” Johann Wolfgang Goethe
PS. Tym razem postanowiłem napisać w nieco poważniejszym tonie, aby nie zostać uznany za nadwornego komika arkowcy.pl ;-). A teraz możecie się wyżywać, bo żeby to zrobić i tak musicie przez ten tekst przebrnąć;-)
Autor: Niko