Mimo dogodnego terminu - soboty i nie najgorszej pogody, frekwencja na meczu była po prostu fatalna – jedna z najgorszych w tym sezonie i co ciekawe, słabsza niż podczas ostatniego, środowego spotkania z Zagłębiem Lubin. Nieco ponad 3 tysiące osób zdecydowało się obserwować „wyczyny” zawodników. Na płocie wisi transparent „Kowal dziękujemy” – to z okazji ostatniej „wizyty” Łukasza Kowalskiego w roli piłkarza Arki – niestety, ostatecznie nie doczekał się występu – nawet minuty i godnego pożegnania z gdyńską publicznością. Kibice gości (ok. 50 osób bez flag - dlaczego o tym poniżej) na sektor wchodzą w trakcie I połowy i mniej więcej w okolicach 30. minuty rozpoczynają doping.

Czas na zapowiedziane słowo w stronę aktorów tegorocznych – marnych widowisk, trenera i działaczy.

Zaczniemy od akcji promocyjnej, która została wprowadzona przed ostatnim meczem w tym sezonie. Bez wątpienia był to brawurowy pomysł z wielkim polotem. Jakim trzeba być debilem, żeby w sytuacji, kiedy drużynę czeka spotkanie o nic, kiedy zespół nie wygrał od siedmiu kolejek (w tym pięć razy nie zdobył nawet bramki), a ogólny bilans przed starciem z Olimpią wynosił uwaga: trzy zwycięstwa i tyle samo porażek oraz siedem remisów, wyjść z tak żenującą propozycją? Nie wstyd wam drodzy działacze?

Kolejny temat to postawa „piłkarzy” – aktorek marnych widowisk, do których w 2015 roku mogliśmy się przyzwyczaić (z wyjątkiem dwóch pierwszych meczów w pierwszej połowie marca – kiedy to było?!). Sobotnie spotkanie z Olimpią olaliście i to fakt. Nie licząc dwóch, może trzech zawodników, którym coś się chciało – pozostali dali po prostu dupy, psując również opinię tym, którym powiedzmy, że zależało – bo przegrywa zawsze cała drużyna - nie jednostki. Pomijając już końcowy rezultat i brak należytego zaangażowania, sytuacja po meczu i obsranie się przed podejściem do „Górki” było dla wszystkich szokiem. Coś takiego dawno nie miało miejsca. Wsparcie w Gdyni od tych kilkuset fanatyków mieliście zawsze, mimo kompromitujących występów i wyników – a zachowaliście się żenująco i niegodnie by reprezentować nasze barwy. Zostawiliście po sobie na koniec sezonu duży syf, którego nie zmieni już nawet późniejszy powrót pod sektor i słowa "macie rację".

Na koniec słowo do trenera Grzegorza Nicińskiego i krótko o sytuacji nie wpuszczenia na boisko Łukasza Kowalskiego, który ostatnio mecz w 1. lidze rozegrał w listopadzie ubiegłego roku. Co by nie mówić o Kowalu, to za te kilkanaście sezonów w żółto-niebieskich barwach po prostu należało się godne pożegnanie w Gdyni – choćby kilkadziesiąt sekund. Nitek podjął inną decyzję – dla większości niezrozumiałą, co z pewnością na długo utkwi w pamięci, bo duży niesmak pozostał.


PS. Olimpia bez flag, ponieważ pan Żak nie wpuścił normalnej flagi Olimpii z herbem. Niestety o całej sytuacji dowiedzieliśmy się dopiero po meczu, inaczej nasza reakcja byłaby adekwatna do sytuacji.