Bardzo długo zastanawialiśmy się wśród kibiców, czy zamieścić ten tekst, tym bardziej po kolejnym tragikomicznym rozdziale powieści pt. "Derby". Tę nie-antyczną tragedię zaserwowali nam trener i piłkarze w zeszłą sobotę. I łatwiej wyjaśnić nam tajemnicę Trójkąta Bermudzkiego, niż ten cyrk, którego byliśmy świadkami.

No, ale Mateusz Szwoch powiedział, że nie ma co robić tragedii, więc nie róbmy – może to jakieś ostrzeżenie – uważajcie, możemy odjebać lepszy kabaret. Wierzymy, szanujemy, nie drążymy więc... Jesteśmy nawet wdzięczni, heh, bo skoro słuchamy się Mateusza, możemy zamieścić w tle tej koszmarnej sobotniej powieści parę nowelek, które... No właśnie, które nie będą paszkwilem na piłkarzy i sztab szkoleniowy, nie będą związane z sobotą... nie będą... czy na pewno...

Nowela pierwsza „ Za chlebem”.

Na szczęście piłkarze głodem nie przymierają, jednakże jak sami mówią, normalką w klubach, także pierwszoligowych, jest wspólne spożywanie posiłków - śniadanie i obiad - jeżeli treningi odbywają się dwa razy dziennie. U nas w klubie nic takie nie miało miejsca od lat. Zawodnik mógł się, za przeproszeniem, nażreć o ósmej rano przed treningiem. Ewentualnie pędzić do „MaCa” pomiędzy treningami. Trenerowi Ojrzyńskiemu udało się wywalczyć, aby ten luksus zaistniał także w Arce. I istnieje... Raz w tygodniu...

Kurtyna! I poniżej z rękopisów, ale nie naszych. To relacje głównych, hmm bohaterów, jakoś trudno nam przechodzi przez gardło po sobocie.

Jeśli drużyna ma dwa treningi w ciągu dnia to w normalnym cywilizowanym klubie profesjonalnym, zawodnicy przychodzą rano na śniadanie, później trening, a po tym treningu jest obiad. U nas tego nie było. Jeżeli były dwa treningi, to śniadanie musiałeś sam jeść na siłę np. o godzinie ósmej albo szybciej, w domu, żeby zdążyć na trening. Powinno to się odbywać na spokojnie w klubie, wszyscy razem i potem trening. Od biedy zdarzało się, że był obiad.

 Za czasów trenera Ojrzyńskiego to się zmieniło.

Spożywamy razem śniadanie raz w tygodniu (z tego, co wiem, na tyle tylko zgodził się prezes, gdy trener o to po prosił). Po wspólnym posiłku  trening, po treningu obiad. Trener chciałby tak codziennie. Nie jest to żaden „all inclusive”. W wielu innych drużynach  zawodnicy mają zapewnione posiłki cały dzień w klubie... 

Odżywki niby są na jakimś poziomie podstawowym, ale by osiągać coś musi to wyglądać zdecydowanie lepiej tzn. każdy zawodnik w miarę możliwości powinien być jakoś osobno monitorowany. Tutaj tego nie ma - raz na tydzień jest "białko” (jajko dostają czy kefir z Biedry? - przyp. red.)

 

Nowela druga „Nasza szkapa”

W zasadzie autokar, ale taki szkapowaty trochę, może dlatego np. na trening w Sopocie kazano piłkarzom dojeżdżać własnym transportem. Od razu przypomina się historia jak udało się znaleźć latem dobre boisko do trenowania bodajże w Cetniewie, ale problemem dla klubu było zorganizowanie tam przejazdu autokarem (wysokie koszty, wszyscy wiemy o co chodzi, złotówki prezesowi muszą się zgadzać).
Niezorientowanym przypominamy, uświadamiamy - tak, tak, to ten biały, jakby do nim dziewice orleańskie jeździły do komunii. A co inny z naszych rozmówców mówi o „Arkowej Strzale”

 Autokar jakim jeździmy na mecze jest to po prostu dramat. Dwie możliwości temperatury sauna albo antarktyda, nie mówiąc o przeciekających szybach.

 To jest WSTYD dla klubu, nas zawodników i sztabu.

 Trener parę razy zwracał się w tej sprawie do Pawła Bednarczyka, który jest łącznikiem z prezesem a zarazem kierownikiem drużyny.

 Ale jak to on, nic nie potrafi załatwić (ciekawe czy prezes, czy łącznik, czy obaj - przyp.red) i dalej jeździmy tym gównem...

Często bywa tak, że każdy klub ma swojego prywatnego kierowcę czy dwóch, którzy zawsze jeżdżą z drużyną na wyjazdy. U nas tak niestety nie jest. Jeżdżą ludzie , którzy ZA KAŻDYM WYJAZDEM błądzą, nie wiedzą jak jechać, bo ciężko im włączyć nawigację (może starej daty – trzeba im mapę albo globus kupić - przyp.red).

Takie trochę wycieczki szkolne z dawnych lat, ale wiek zupełnie inny.

Moglibyśmy się tak jeszcze bawić i opisywać jak to za poprzedniego trenera bywało i sam woził brudne stroje do pralni, podlewał trawę, czy innych „śmiesznych” historiach organizacyjnych w naszym klubie, ale jakoś nie za bardzo nas ostatnio dobry humor dopada. Osobny temat na artykuł to stan murawy na Stadionie i boisku treningowym...

Mamy też cytaty osób, opowiadających, że trener Ojrzyński od dłuższego czasu prowadzi drużynę na zasadzie – „no szykuj się chłopie, już zaraz Ci podziękujemy”. Nie wiem, czy trener miał o tym wiedzieć, ale chyba się dowiedział, prawda Trenerze? Wiele osób wspominało też o braku szacunku i kultury Dominika Midaka w stosunku do Pana osoby, jak i starszych piłkarzy.

Ale to już Leszek Ojrzyński i piłkarze wiedzą najlepiej, bo jeden artykuł to za mało.

Jak i zapewne o tym, że klub rozmawia chyba jedynie z trzema piłkarzami, z kilkunastu, którym kończą się kontrakty. Ciekawe, czy np. pamiętają o Przemku Stolcu? Aaaa, no i oczywiście o młodych klub pamięta też - 18-letni kadrowicz dostaje podobno kontrakt opiewający na 1500 zł brutto z hasłem, że po co mu więcej, skoro i tak mieszka z rodzicami. Ma ich wygonić, czy jak?

Zdajemy sobie sprawę, że zaraz pojawią się głosy, że „nie sra się we własne gniazdo”, bla, bla, bla, znowu ktoś tam sra i teraz będzie krzyczał do nas, żeby smrodu nie robić? Na pewno też podniesie się krzyk, że bronimy trenerów i piłkarzy. A niech się podnosi – uważamy, że akurat my nie mieliśmy problemu nigdy z krytyką sztabu szkoleniowego i piłkarzy.  A za ostatni „popis” to już chyba się chłosta należy, ale też chcemy być fair i wyrazić stanowczą dezaprobatę, aby "joby" zbierali jedynie trenerzy, piłkarze, a na tylnym siedzeniu „celebryci” piją szampana, a w razie ostrzału chowają się za „pancernymi drzwiami”. Wyważymy je...

Słabość działaczy nie może być kryta dotychczasową jakością piłkarzy i ich sukcesów. Panie Wojtku i Dominiku otrzymujecie od kibiców Arki po żółtej kartce. Czekamy na zmiany w podejściu do funkcjonowania klubu oraz własnych kibiców, bo artykuły dotyczące kar i szczucie na własnych kibiców nie robią już na nikim wrażenia. To wy jesteście tu dla nas!

Kibice Arki.