Po czwartkowej kompromitacji w Opolu, kiedy któryś z Arkowców słyszy oklepany termin ,,skupienia się na lidze”, dostaje białej gorączki. Jednak skoro piłkarze Zielińskiego naważyli sobie już tego piwa, trzeba je wypić. Życie nie znosi próżni. Okazja do rehabilitacji za tragiczny występ w Pucharze Polski przychodzi już po trzech dniach i to przychodzi na Stadionie Miejskim, od którego los oddzielił żółto-niebieskich na długie 30 dni. W niedzielę, niemal w samo południe, niczym w najsławniejszych westernach, Arka podejmie przy Olimpijskiej mistrza Polski w walce o szalenie istotne w kontekście utrzymania w Ekstraklasie trzy punkty. W czwartek zrobił się duży bałagan. Teraz trzeba to posprzątać.

Niedzielny rywal Arki jest mistrzem Polski, więc w teorii przeciwnikiem najtrudniejszym z możliwych. W praktyce jednak Piast nie musi się wcale okazać przeszkodą nie do przeskoczenia. Podopiecznym Waldemara Fornalika w nowym sezonie idzie jak po grudzie i zamiast obroną tytułu, póki co martwią się miejscem w czołowej ósemce ligi. Gliwiczanie w dziewięciu meczach legitymują się bilansem 4 zwycięstw, 2 remisów i 3 porażek, ale w ostatnich trzech kolejkach zanotowali dwie porażki i tylko jeden triumf, odniesiony zresztą w słabym stylu – 2:1 nad Rakowem Częstochowa, w sposób bardzo wymęczony. Ale to, że popularne ,,Piastunki” nie będą walczyć w tych rozgrywkach o kolejne mistrzostwo, było do przewidzenia. Kibiców przy Okrzei bardziej interesowało, czy po wyśmienitej kampanii uda się zachować szkielet drużyny. Z Gliwic ewakuowali się Aleksandar Sedlar, Joel Valencia i Patryk Dziczek, ale Waldemar Fornalik wciąż dysponuje silną i wyrównaną grupą zawodników. Mocnym punktem Piasta jest przede wszystkim bramkarz Frantisek Plach, ale z przodu także jest kim grać – świetnie prezentuje się Jorge Felix, stabilizację w środku pola zapewnia Tom Hateley, a do coraz lepszej dyspozycji dochodzi znów Gerard Badia. Występujący na szpicy Piotr Parzyszek może w tym sezonie jest kojarzony póki co głównie z efektownymi pudłami, a nie fantazyjnymi bramkami, ale wciąż potrafi ukłuć i nigdy nie wiadomo, kiedy odpali na dobre. Gdzie zatem szukać słabszych punktów Piastunek? Choćby w mniej stabilnej, często ulegającej przemeblowaniu obronie. W każdym z ostatnich trzech spotkań defensywa mistrza Polski pokazywała się w innej konfiguracji. Tę formację miał wzmocnić Słowak Tomas Huk, ale póki co nie odnajduje się on najlepiej w naszej lidze – zbiera kartki i popełnia błędy, przez co wprowadził nieco chaosu w poczynania podopiecznych Fornalika. W każdym z ostatnich trzech meczów gliwiczanie tracili gole – to wyraźny sygnał dla Arkowców, żeby nie bać się w niedzielę atakować. Trzeba zadomowić się na połowie Piasta.

Zwłaszcza, że piłkarze Zielińskiego bardzo chcą choć częściowo zmazać plamę, którą dali w czwartek. Wtedy Arka wybiegła na boisko w słabym zestawieniu personalnym, będąc zlepkiem zupełnie niezgranych ze sobą graczy. W niedzielę szkoleniowiec żółto-niebieskich desygnuje do boju lepszy skład, zbliżony do tego, który rozegrał bardzo dobre zawody tydzień temu w Łodzi. Ale to nie jedno czy drugie nazwisko będzie decydujące dla zdobyczy punktowej na Stadionie Miejskim. Gdynianie muszą zaprezentować twardą i nieustępliwą grę. O ile mecz w Łodzi korzystnie się dla nich ułożył, o tyle w Bełchatowie i Opolu widzieliśmy wyraźne problemy z mobilizacją i ambicją. W niedzielę chcemy zobaczyć Arkę grającą szybko, dynamicznie, energetycznie, z determinacją, niezastanawiającą się nad każdym ruchem, a zdecydowaną w swoich poczynaniach. Tego wszystkiego brakowało, ale jeśli żółto-niebiescy wrócą do podstaw, mogą wywalczyć szalenie ważne trzy punkty. Ale muszą też utrzymać koncentrację, bo Piast jest drużyną, która nie musi grać składnie i w swoim rytmie, żeby strzelić gola – często indywidualności z Gliwic potrafią zaskoczyć, zdobywając bramkę ,,z niczego”.

PZPN uraczył nas bardzo specyficzną godziną rozgrywania pojedynku 10. kolejki. Wielu z nas w niedzielę o 12:30 dopiero dochodzi do siebie. Tym razem o tej porze trzeba być już zwartym i gotowym na stadionie, by dopingować nasz święty klub. Miłości do Arki nie da się zmierzyć w żaden sposób – nerwami i negatywnym emocjami też nie. To wszystko jest wliczone w życie kibica. To, co zostanie na koniec, to wielka duma z żółtego serca i niebieskiej krwi. Kto jeszcze się waha, niech nie robi sobie wstydu i natychmiast przestanie. Nawet forma zła nie zatrzyma nas!


Przewidywane składy:

Arka: Steinbors – Zbozień, Maghoma, Marciniak, Wawszczyk – Nalepa, Busuladżić, Vejinović, Budziński – Jankowski, Schirtladze.

Piast: Plach – Mokwa, Korun, Malarczyk, Kirkeskov – Milewski, Hateley, Jodłowiec, Felix, Badia – Parzyszek.