Jagiellonia Białystok - Arka Gdynia 2:0 (0:0) (65' Kimala, 83' Bodvarsson)

Arka: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Adam Danch, Christian Maghoma, Adam Marciniak - Kamil Antonik, Azer Busuladzić (57' Adam Deja), Marko Vejinović, Michał Nalepa (75'Marcin Budziński) , Mateusz Młyński (66' Marcus da Silva) - Maciej Jankowski 

Jagiellonia: Grzegorz Sandomierski - Jakub Wójcicki, Ivan Runje, Zoran Arsenić, Bodvar Bodvarsson - Tomas Prikryl (72' Bartosz Bida) , Taras Romańczuk, Martin Pospisil, Juan Camara (90' Ognjej Mudrinski)- Jesus Imaz, Patryk Kimala (85' Marko Poletanović)  

Żółte kartki: Bodvarsson Deja, Budziński 

 


 

Bez kontuzjowanego Dawita Schirtladze, ale za to z wracającymi po urazach Adamem Deją, Marcinem Budzińskim i Frederikiem Helstrupem udali się Gdynianie na daleki wyjazd do Białegostoku. Mimo powrotu owych zawodników do kadry meczowej, cała trójka znalazła się poza wyjściową jedenastką.  

Już w 5. minucie spotkania Arkowcy powinni wyjść na prowadzenie. Po mocnym wyrzucie z autu przez Adama Marciniaka tor lotu piłki przedłużył jeden z obrońców gospodarzy. Futbolówka spadła tuż pod nogi Michała Nalepy, którego uderzenie minimalnie minęło słupek Sandomierskiego. Chwilę później przeciąg na lewej stronie zrobił Mateusz Młyński, jednak dogranie młodzieżowca Arki do Jankowskiego było niedokładnie. Gospodarze dwukrotnie odpowiedzieli za sprawą Tarasa Romańczuka, którego lekkie uderzenia głową nie miały jednak prawa zaskoczyć Steinborsa. Co ciekawe kapitan Jagiellonii dochodził do tych sytuacji po dobrze bitych rzutach rożnych, będąc kompletnie niepilnowanym przez żadnego z arkowców. W 37. minucie dogodną sytuację do zdobycia bramki miał Juan Camara, jednak jego uderzenie w kapitalnym stylu wybronił bramkarz Arki. Chwilę później hiszpański skrzydłowy starał się jeszcze dwukrotnie zaskoczyć Pavelsa, jednak jego uderzenie nożycami najpierw zablokował jeden z obrońców Arki, a chwilę później bramkarz Arki sparował piłkę na rzut rożny. Tuż przed przerwą uderzeniem zza pola karnego próbował zaskoczyć Gdynian jeszcze Jesus Imaz, jednak i z jego strzałem poradził sobie golkiper Arki. Mimo dobrej gry pressingiem żółto-niebiescy mieli spore problemy z kreowaniem sobie klarownych sytuacji i do przerwy utrzymał się wynik bezbramkowy. 

Drugą połowę z większym animuszem rozpoczęli gospodarze, raz po raz przeprowadzając groźne ataki bocznymi strefami boiska. W 54. minucie Bodvarsson idealnym dograniem obsłużył Patryka Kimalę, który miał przed sobą tylko Steinborsa, ale był na minimalnym spalonym. Po chwili Wójcicki dograł dokładnie na głowę Romańczuka, którego strzał instynktownie przerzucił nad bramką bramkarz żółto-niebieskich. Co nie powiodło się wcześniej, udało się w 65. minucie. Pikryl w łatwy sposób ograł Jankowskiego, po czym idealnie dorzucił piłkę na głowę Kimali a ten pewnym strzałem pokonał Steinborsa. W 76. minucie Kimala łatwo przepchnął Dancha i stanął oko w oko z Steinborsem, który jednak do współki z wracającym Maghomą wyłuskali piłkę młodzieżowemu reprezentantowi Polski. Chwilę później na tablicy wyników było już 2:0. Piłka uderzył Bodvarsson, ta podbiła się jeszcze o nogę Dancha i przelobowała zdezorientowanego bramkarza Arki. Do końca meczu już nic się nie zmieniło i arkowcy do Gdyni wracają bez punktów. 

Co boli najbardziej? Arkowcy oprócz dobrej gry pressingiem w pierwszej połowie, kompletnie zawiedli w  grze ofensywnej. Żółto-niebiescy nie tylko nie byli w stanie oddać celnego strzału na bramkę rywali, ale także nie potrafili wykreować sobie żadnej dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. Do Gdyni wracamy bez punktów, mając w głowie powrót do strefy spadkowej.