Seria siedmiu ligowych triumfów z rzędu skończyła się w Katowicach, ale piłkarze Wojciecha Łobodzińskiego nadal mogą śrubować passę meczów bez porażki – aktualnie licznik pokazuje osiem takich spotkań. Żółto-niebiescy po raz ostatni schodzili z murawy pokonani 23 września w Głogowie. Od tamtego momentu minęło już 79 dni – jeżeli gdynianie nie pozwolą się ograć w dwóch ostatnich kolejkach ligowych w 2023 roku, przekroczą setkę dni bez wpadki. W poniedziałek muszą jednak wrócić do punktowania za trzy, bo ligowa konkurencja nie śpi, a zimowanie w strefie bezpośredniego awansu byłoby bardzo komfortowym położeniem w kontekście piłkarskiej wiosny. Otwierające ten sezon starcie z popularnymi ,,słoniami” inaugurowało rundę jesienną, ale zostało rozegrane w środku lata. Tymczasem konfrontacja rewanżowa rozpoczyna nominalną rundę wiosenną, natomiast zostanie stoczona w pełni rzeczywistej zimy. Mecze z ekipą spod Tarnowa stanowią dla podopiecznych Łobodzińskiego prawdziwy pogodowy kalejdoskop, telegraficzny skrót wszystkich czterech pór roku. Mamy nadzieję, że po najbliższym spotkaniu w naszych sercach zapanuje przyjemny powiew wiosny. W poniedziałek o 18:00 Arka zmierzy się na wyjeździe z KS Nieciecza.

Przed sezonem ,,słonie” celowały w grę o bezpośredni awans. Wyjściowa jedenastka została umiejętnie wzmocniona na najbardziej niedomagających pozycjach, ale szkielet zespołu pozostał w kształcie z ubiegłych rozgrywek. Zgranie drużyny miało być jednym z atutów zawodników z gminy Żabno w wyścigu o Ekstraklasę. Drugim – powrót na ławkę trenerską Mariusza Lewandowskiego, który zrobił z niecieczanami awans w kampanii 2020/2021 i w którego talent szkoleniowy – nie do końca rozumiemy, dlaczego – zarządzający klubem państwo Witkowscy mocno wierzą. W poprzedniej kadencji Lewandowskiego kapitalna w wykonaniu ,,słoni” była zwłaszcza runda jesienna, w której przejeżdżali się jak walec po kolejnych rywalach (choć zaliczyli też wtedy pierwszą w historii porażkę z Arką na własnym terenie po bramce Rafała Wolsztyńskiego z końcówki spotkania). Obecne rozgrywki wyglądają jednak diametralnie inaczej – niecieczanie prezentują bardzo nierówną dyspozycję, ich forma faluje, brakuje im stabilizacji, typowanie wyników ich spotkań przypomina wróżenie z fusów. To ekipa całkowicie nieprzewidywalna, co jest w pewien sposób jej siłą, ale też często obraca się w przekleństwo. Weźmy choćby ostatni miesiąc – piłkarze spod Tarnowa najpierw zremisowali z dołującą Polonią Warszawa 1:1, potem zanotowali porażki ze Stalą Rzeszów 1:2 oraz GKS-em Tychy 2:3 i kiedy wydawało się, że sami są w kryzysie, nagle ograli przed tygodniem Wisłę Kraków 2:1 – oczywiście pamiętamy, że Biała Gwiazda także boryka się z masą problemów, ale nadal dysponuje sporym potencjałem i zwycięstwa z nią z pewnością nie należy deprecjonować. Taka sinusoida w punktowaniu drużyny Lewandowskiego powoduje, że zamiast bić się z Arką o pozycję lidera, okupuje ona dopiero 9. pozycję w tabeli, tracąc trzy oczka do strefy barażowej i aż siedem do drugiej Odry. Tym mocniej jednak gospodarze poniedziałkowego pojedynku potrzebują punktów i będą bardzo zdeterminowani, żeby na własnym terenie zapunktować za trzy. Za kartki pauzuje w ich szeregach Damian Hilbrycht. W poprzednim meczu z powodu urazu zabrakło też środkowego pomocnika Andrzeja Trubehy. Nie wiemy, czy zdąży się wykurować na konfrontację z Arką, ale nawet jeśli tak, to wcale nie jest pewny jego powrót do wyjściowego składu – przeciwko Wiśle zastąpił go bowiem Florin Purece, który strzelił gola i zagrał bardzo dobre zawody. Na skrzydłach należy spodziewać się w poniedziałek Adama Radwańskiego (który znajduje się jednak w wyraźnie słabszej formie niż w poprzednim sezonie) i Kacpra Karaska, którzy będą szukać dośrodkowaniami 20-letniego wysokiego napastnika Jakuba Braneckiego, autora czterech goli i czterech asyst w tej kampanii. Jeśli chodzi o ofensywę, to trzeba też mieć na uwadze ewentualne wejście na murawę Morgana Fassbendera – niemiecki prawoskrzydłowy często pełni rolę dublera, z której wywiązuje się na zadowalającym poziomie, bo zdobył już trzy bramki i dołożył do nich dwa ostatnie podania. Pierwszymi obrońcami ,,słoni” są defensywni pomocnicy, Andrij Dombrowski i wychowanek Arki Maciej Ambrosiewicz, serce całego zespołu, mózg rozkładania ciężaru rozegrania między obronę a atak, strzelec trzech goli i trzech asyst w bieżącym sezonie. Łańcuch defensywny utworzą Taras Zawijski, Lukas Spendlhofer, Wiktor Biedrzycki (najskuteczniejszy zawodnik niecieczan z pięcioma bramkami na koncie) oraz Bruno Wacławek, a dostępu do bramki będzie strzec Tomasz Loska. Drużyna z gminy Żabno to zespół dysponujący ogromnym potencjałem ofensywnym – dość powiedzieć, że strzelił już 29 goli, co jest drugą najlepszą statystyką w lidze (więcej bramek zdobyła jedynie Wisła, Arka trafiała do siatki dwa razy rzadziej). Do tego trzeba podkreślić, że duet stoperów posiada bardzo dużo centymetrów – ,,słonie” próbują robić z tego użytek zwłaszcza przy stałych fragmentach gry, przy których większość piłek jest bita na Biedrzyckiego i Spendlhofera. Wspomnienia związane z Gdynią w szeregach gospodarzy poniedziałkowego starcia poza Ambrosiewiczem ma jeszcze Arkadiusz Kasperkiewicz, ale ten akurat ostatnio nie pojawia się w wyjściowej jedenastce.

Dla Arkowców konfrontacja w Niecieczy będzie szansą na błyskawiczne poprawienie sobie humorów po pucharowej porażce z Lechem. Przeciwko Kolejorzowi żółto-niebiescy nie zagrali złego meczu, wręcz przeciwnie – wykazali się ambicją, zadziornością i wyrównaną walką do ostatnich minut z pretendentem do mistrzowskiego tytułu. Ostatecznie poznaniacy zakończyli jednak passę spotkań bez porażki piłkarzy Łobodzińskiego we wszystkich rozgrywkach, która została zamknięta na dziesięciu starciach. Osiem meczów bez zerowego dorobku w I lidze również brzmi jednak dumnie i o przedłużenie właśnie tej serii zagrają w poniedziałek gdynianie. Nikt nie pauzuje za kartki, do dyspozycji trenera będą niemal wszyscy gracze – nie wiadomo jednak, jak potoczy się sytuacja ze zdrowiem Huberta Adamczyka, który w czwartek opuścił boisko z urazem mięśniowym. Nie chcemy być złymi prorokami, ale jego występ w gminie Żabno jest wątpliwy. Być może Łobodziński zdecyduje się wprowadzić w jego miejsce do środka pola Michała Boreckiego, ale wówczas cały ten sektor byłby zorientowany mocno defensywnie – naszym zdaniem zbyt mocno. Bardziej prawdopodobne jest przesunięcie na ,,dziesiątkę” Kacpra Skóry i umieszczenie na prawym skrzydle Kasjana Lipkowskiego. Na jaki scenariusz nie zdecyduje się jednak szkoleniowiec żółto-niebieskich, cały zespół musi stanąć na wysokości zadania, by zapunktować za trzy. Po pierwsze po to, by uciekać ligowej konkurencji i nadal mieć w swoich rękach zimowanie na pozycji lidera. Po drugie po to, by śrubować serię meczów bez porażki i reperować fatalną statystykę bezpośrednich spotkań z Niecieczą – w tym momencie gdynianie legitymują się bowiem bilansem 3 zwycięstw, 4 remisów i aż 11 porażek. Pod Tarnowem wygrali tylko raz – we wspomnianej wyżej konfrontacji z sezonu 2020/2021. Teraz czas zrobić to ponownie.

W meczu inaugurującym trwający sezon Arkowcy zremisowali ze ,,słoniami” 2:2, ale Stadion Miejski w Gdyni świecił pustkami, bo wszyscy kibice przebywali w tym czasie na spotkaniu międzypokoleniowym na legendarnej Górce przy Ejsmonda. W tym momencie poprawiła się sytuacja wokół klubu, zmiany w strukturach właścicielskich są bliskie. W budowaniu pozytywnej atmosfery i entuzjastycznych reakcji w stosunku do drużyny po powrocie na trybuny bardzo pomogła boiskowa postawa podopiecznych Wojciecha Łobodzińskiego w ostatnich miesiącach. Konsekwencją ciężkiej pracy i wysokiej formy było mistrzostwo rundy jesiennej, ale gdynianie nie mogą się w tym momencie zatrzymać. Trzeba koniecznie dalej pracować na dorobek punktowy, który pozwoli przystępować do wiosny z pozycji lidera I ligi i układać rywalizację z kolejnymi przeciwnikami na własnych zasadach. Mamy nadzieję, że po poniedziałkowej potyczce żółto-niebiescy będą bogatsi o kolejny komplet punktów. Nasz święty klub, MZKS, będziemy przy nim aż po życia kres!